piątek, 3 października 2014

Rozdział 11

*Marco*
U Klaudyny jak zawsze panował spokój, jej mamy nie było, jej brata też nie. Dziewczyna cały czas mi coś opowiadała, ale ja w ogóle nie mogłem się na tym skupić. Cały czas myślałem o tym Paulu, który był tak blisko niej. Jeszcze wczoraj chciał jej zrobić jakąś krzywdę, a dziś ją przeprasza. No nie! Tak na pewno nie będzie!
-Marco! Mówię do Ciebie.- wyrwał mnie z zamyśleń jej głos.
-Wybacz, zamyśliłem się.
Nic nie odpowiedziała, tylko poszła do kuchni.
*Klaudyna*
Nie wiem co się dziś z nim dzieje. Może znów coś w domu. No cóż... Zrobiłam popcorn, wlałam colę i wróciłam do chłopaka.
-To jaki film oglądamy?- zapytałam siadając obok niego.
-Nie wiem myszko. A na jaki masz ochotę?- uśmiechnął się.
-Może jakaś komedia?- uśmiechnełam się zadziornie.
Po dłuższej dyskusji wybraliśmy "Ted". W sumie film nie był aż tak zły. Jednak w jakieś połowie seansu do Marco cały czas dzwonił telefon, który chłopak ignorował. Może jestem zbyt podejrzliwa, ale nie podobało mi się to.
-Co teraz?- zapytał po filmie.
-Powiesz mi kto dzwonił?- zapytałam, chodź miało to brzmieć jak rozkaz.
-Kacper, pyta czy się z nim spotkam.
-No to się spotkaj.- nie rozumiałam o co chodzi.
-Ale teraz jestem z tobą.- pocałował mnie w czoło.
-Możesz się z nim spotkać i wrócić do mnie, mamy nie będzie co najmniej do nocy, a Jeremiego pewnie do jutra.
-Okej. Niech będzie.
Zadzwonił do Kacpra, po czym pożegnał mnie i wyszedł. Idę poczytać.
*Marco*
Czego ten zjeb chce ode mnie. Miałem zupełnie inne plany co do czasu spędzonego z Dusią. Jeszcze ten zdymany Paul nie chce mi wyjść z głowy.
Poszedłem do parku, czekał na mnie na jednej z ławek.
-Siema, co jest?- zapytałem siadając obok.
-Chyba będę ojcem...- odparł nie patrząc na mnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz