sobota, 6 grudnia 2014

Rozdział 23


~Muzyka~
*Marco*
Znów to samo... po raz kolejny widzę w złym stanie, znów jest źle. Siedzi w kącie skulona, widać,że się boi. Podszedłem bliżej, było ciemno więc mnie nie poznała. Kucnąłem przed nią i złapałem jej twarz w dłonie. Odruchowo chciała się cofnąć, ale ja szybko wpiłem się w jej usta.
*Dusia*
Bardzo się bałam, Było ciemno i nie wiedziałam, który do mnie przyszedł. Podłoga zaskrzypiała, a postać kucnęła przede mną, nie mogłam rozpoznać po sylwetce kto to, ale wiedziałam, że to mój koniec. Po chwili poczułam, że łapie mnie za twarz, i całuje. Poznaje te usta, moje ukochane, mój Marco.
-Co tu robisz? -pytam gdy się od siebie odrywamy.
-Przyszedłem po Ciebie moja piękna -gładzi mój policzek.
Zamykam oczy, jego dotyk mnie uspokaja, jak mogłam pomyśleć, że poradzę sobie bez niego...
Marco zanosi mnie na rękach na dół, gdzie czekają Jeremi i Kacper. Jak dobrze, że są! Chłopaki wybiegają za nami, po czym udajemy się do auta i odjeżdżamy. Nikt nic nie mówi, a ja zasypiam oparta o szybę. Budzę się, gdy wyczuwam pod sobą coś miękkiego, otwieram szybko oczy.
 -Nie bój się, już dobrze. -Jeremi siada obok mnie na łóżku.
Siada na łóżku i bez słowa wtulam się w niego, mimo problemów zawsze mogę na niego liczyć.
-Dziękuję -szepczę bliska płaczu.
-Śpi już. -całuje mnie w czoło i wychodzi.
Wtulam się w poduszkę i zamulam. Przez chwilę zastanawiam się gdzie podziali się chłopcy, ale zmęczenie wygrywa.
Rano do pokoju wpadają pierwsze promienie słońca, i rozlega się pukanie. Otwieram oczy i siadam na łóżku "Proszę" krzyczę w stronę drzwi. Wchodzi moja matka...
-Córeczko! Jeremi powiedział mi, że przydarzyło ci się coś okropnego! -siada naprzeciw mnie.
-Tak,ale już dobrze. -odsuwam się.
-Martwiłam się! -łapie mnie za dłoń, a ja się wzdrygam.
-Nie możesz się mnie bać! -krzyczy i wstaje.
-Wybacz, ale proszę zostaw mnie. -stękam, a ona wychodzi.
Po godzinie schodzę na dół ubrana, i zastaję Jeremiego w kuchni.
-Wychodzisz? -pyta, gdy go mijam.
-Idę się przewietrzyć, potrzebuję tego.
-Okej, ale uważaj i jak coś to od razu dzwoń! -upomina mnie.
-Obiecuję! -całuje go w policzek i wychodzę.
Jest śliczna pogoda i dość ciepło. Zauważam Marco, który podlewa trawę w ogrodzie. Postawiam podejść do niego, sama nie wiem czemu.
-Hej. -mówię cicho stojąc za nim.
Hej -spogląda na mnie obojętnie.
Przyglądam się mu uważnie, dostrzegam obojętność i wrogość. Cholera!
-Nawet nie wiesz jak to boli... -szepczę.
Odwraca się do mnie i dostrzegam smutek na jego twarzy.
-Nie mogę, przepraszam...- zaczyna.
-Kochałeś mnie...I co się z tym stało? -jestem bliska płaczu.
-Nadal Cię kocham -mówi.
-Udowodnij! Pocałuj mnie -szepczę desperacko.
-Nawet nie wiesz jak bardzo bym chciał...
-Jestem twoja -podchodzę do niego i łapię jego twarz.
-Nie mogę Mała, Wybacz. -odsuwa się,
-Co jest ?
-Oni mi zakazali, nie możemy być razem. -pojedyncza łza spływa z jego twarzy.
Czuję, że brak mi powietrza, a w ustach mam sucho. Opadam na ziemię, czując, że straciłam wszystko.
-Nie załamuj się. Zapomnij i znajdź kogoś innego. Już nic nie będzie... -odchodzi.
-Będziemy razem. Nie pozwolę by było inaczej! - zalewam się gorzkimi łzami.



1 komentarz: