poniedziałek, 22 grudnia 2014

Rozdział 30

~Muzyka~
NOTKA POD ROZDZIAŁEM 

*Marco*
Głośny dźwięk mojego dzwonka. Otworzyłem nagle oczy i szybko usiadłem,a telefon spadł na ziemię. Spojrzałem na niego, dzwonił Jeremi.
-Halo? -mruknąłem zaspany.
-Siema. Obudziłem Cię? -zapytał.
-Nie, to znaczy tak. Ale to nic, co jest?
-Dusia się obudziła i chce z Tobą pogadać.
-Zaraz będę. -rozłączyłem się.
Po 15 minutach byłem już u nich w domu. Jeremi mnie wpuścił,a ja od razu pobiegłem do jej pokoju. Siedziała na łóżko z nogami spuszczonymi w dół. Przypomniał mi się nasz erotyczny moment. Uklęknąłem przed nią i wpiłem z siłą w jej usta. Przez chwilę nie oddawała pocałunku, ale potem uchyliła usta, a mój język dostał się do środka.

Tego mi brakowało. Jej ciepłego wnętrza, jej smaku, po prostu jej.
*Dusia*
Gdy się obudziłam miałam kompletną pustkę w głowie. Brat opowiedział mi co się stało. Chciałam zobaczyć Marco. Po jakiś 30 minutach, w zamyśleniu nie zauważyłam kiedy chłopak wszedł do pokoju, poczuła pocałunek na ustach. Mój kochany Marco.
-Mhm. -chrząknął Jeremi,a ja szybko oderwałam się od chłopaka.
-Wybacz -mruknęłam, a na moją twarz wpłynął różowy kolorek.
Marco usiadł obok mnie i objął ramieniem, przyciągając bliżej.
-Wy tak serio? -oparł się o framugę drzwi.
-Ja ją kocham. -odparł Marco.
-Taaa. Ujmę to tak, nie będę się wpieprzał bo nie mój biznes, ale mam warunki -odparł brat.
-Jakie? -moje oczy się rozszerzyły.
-Możesz ją kochać jak tam sobie chcesz, ale nie wolno ci jej zranić, nigdy! A po drugie nie masz ją wpakować w żadnego bachora bo zajebię -syknął do Marco.
-Możesz mi wierzyć nie mam takiego zamiaru. -poświadczył mu mój chłopak.
-Oby -mrukną Jer i wyszedł.
-Jej! -rzuciłam się na chłopaka.
*Marco*
Całowałem jej piękne usteczka, a ona się śmiała. Taka piękna.
-Jak zobaczyłem Ciebie siedzącą w ten sposób przed chwilą to przypomniały mi się nasze igraszki -przygryzłem jej wargę.
-Jesteś okropny -klepnęła mnie w ramię.
-Jak się czujesz? -pocałowałem ją w nos.
-Teraz szczęśliwa. To dobrze,że Jeremi nas akceptuje. -uśmiechnęła się.
-Gorzej z rodzicami. -odparłem.
-Damy radę. Obiecałeś mi szczęście, pamiętasz? -spojrzała na mnie swoimi oczkami.
-Tak. Kocham Cię. -pocałowałem jej szyjkę.
-A ja Ciebie. Idę pod prysznic. -uśmiechnęła się.
-To leć,a  ja zejdę do Jeremiego.
Po chwili byłem już na dole z zamiarem znalezienia jej brata. Siedział w kuchni.
-Hej. -usiadłem naprzeciw niego.
-Właśnie chciałem po Ciebie iść. -spojrzał na mnie.
-Coś nie tak?
-Ona musi zniknąć.
-Co?!- krzyknąłem.
-Wiem. Ja też dług nad tym myślałem, ale tu nie jest bezpiecznie. Po raz kolejny ktoś chciał jej zrobić krzywdę. Nie ma innej opcji. -jego oczy były smutne.
-Gdzie?
-Jeszcze nie wiem. Ale daje sobie tydzień i Tobie. Ja znajdę miejscówkę i pogadam z mamą. A ty się z nią pożegnasz.
Spuściłem głowę. Boże...niedawno ją odzyskałem a on chce mi ją zabrać.
-I jeszcze jedno. Nic jej nie mów. -syknął.
-Tak. -jęknąłem i poszedłem do niej na górę.
Mam tydzień...tydzień i moje życie zamieni się w koszmar.
------------------------------------------------------------------------------------
No i mamy kolejny rozdział. Trochę się dzieje :)
Mam nadzieję,że się wam podoba. Zbliżają się święta, a ponieważ następny rozdział powinien być w środę od razu PRZEPRASZAM bo nie gwarantuję wam,że dam radę. Widzimy się w czwartek lub piątek. Buziole :*














Brak komentarzy:

Prześlij komentarz