poniedziałek, 8 grudnia 2014

Rozdział 24

~Muzyka~ -------------------------->polecam podczas czytania.
*Dusia*
Cały czas nie potrafię przestać myśleć o tym co  on mi powiedział. Jak jego rodzice mogą nam to robić?! Przecież ja bez niego nie potrafię żyć, myśleć, funkcjonować...ale musieliśmy się z tym liczyć, że gdy  się dowiedź to zrobią wszystko by nas rozdzielić. Musiałam znaleźć sobie zajęcie, bo myślenie o nim tylko mnie dobija, Wzięłam do ręki jedną z ulubionych książek, ale jedną stronę czytałam dobre 20 minut. W mojej głowie cały czas był Marco, co robić... w końcu wpadł mi do głowy pewien pomysł...chwyciłam telefon i zadzwoniłam do niego.
-Hej! -pisnęłam radosna.
-Siema. Co tam? -zapytał.
-Kochasz mnie? -wypaliłam.
-To chyba nie rozmowa na telefon.
-Odpowiedź -szepnęłam.
-Kocham. Kocham od momentu, gdy pocałowałaś mnie pierwszy raz, gdy twoja dłoń dotyka mojej, gdy twój uśmiech rozświetla mój dzień, gdy jesteś blisko... -szeptał.
-Starczy. Marco ja również Kocham Cię z cały sił, dlatego mam pomysł.
-Słucham?
-Możesz mówić?
-Tak, robię zakupy w sklepie.
-Twoim rodzicom zależy na tym aby nas rozdzielić, więc dla ich oczu musimy się kłócić, a jak zapadnie wieczór będziesz przychodził do mnie, albo ja do ciebie.
-Czyś ty oszalała?! A jak się dowiedzą? -krzyknął.
-Nikt się nie dowie, mojej mamy dziś nie ma, a Jeremi jedzie na jakiś festiwal i wraca w sobotę.
-To jaki plan?
-Gdy będziesz wracał ze sklepu napiszesz sms'a, ja wyjdę i się spotkamy na mojej ulicy i zaczniemy się wyzywać, co ty na to? -zapytałam.
-Nie wiem czy dam radę, ale dobrze.
-To do zobaczenia.
-Narazie Mała. -czułam,że się uśmiecha.
-Pa Duży. -uśmiechnęłam się i rozłączyłam.
Mam nadzieję,że się uda...
*Marco*
Cały czas myślałem o Klaudynie i jej planie. Gdy byłem już na początku jej ulicy wysłałem wiadomość. Podchodząc bliżej zobaczyłem mamę, która wieszała pranie na dworze i ojca, który coś czytał na tarasie. Ale będzie przedstawienie. Po chwili ją zobaczyłem... szła w moją stronę, taka piękna, taka moja. Spuściłem głowę,aby nie widziała mojego głupkowatego uśmiechu. Uderza mnie w ramię, a mi wypadają zakupy.
-Co ty robisz idiotko! -krzyczę do niej.
-Ja? A co ty ? -mruknęła zła.
-Jak dajesz wszystkim dupy, to się przy okazji naucz chodzić! -zobaczyłem cień bólu na jej twarzy, czy przesadziłem?
-Nikt ci nie każe chodzić po moim chodniku! -kątem oka widziałem,że rodzice nas obserwują.
-A kto niby powiedział, że jest twój?!
-Wal się! -wrzasnęła i odeszła.
-Szmata. -mruknąłem do siebie i schyliłem się by pozbierać zakupy.
*
Wieczorem czekałem na wiadomość od niej. W domu ojciec pochwalił mnie za zachowanie w stosunku do Duśki, jednak ja czułem się źle i musiałem z nią o tym pogadać. W końcu napisała,a ja szybko do niej poszedłem. Wszedłem oknem i zobaczyłem ją,a moje serce przyśpieszyło.
-Mała... -objąłem ją szybko.
-Jak mi to dziś powiedziałeś to myślałam,że masz to naprawdę na myśli -łkała cicho.
-Nie słońce! Tak mocno Cię kocham -pocałowałem ją w czoło.
-A ja Ciebie, że aż mnie to czasem przerasta. -wtuliła się mocniej,a ja gładziłem jej plecy.
Po godzinie siedzieliśmy z Dusią na kanapie, gadając o wszystkim i niczym. Była okryta szlafrokiem, a pod spodem miała krótkie spodenki i bokserkę.
Gładziłem delikatnie jej odkryte udo, a ona bawiła się moimi włosami.
-Jesteś taka piękna -mruknąłem jej do ucha i lekko przygryzłem.
-A ty piękniejszy. -szepnęła i zaczęła cmokać moją szyję.
Złapałem szybko powietrze i zacząłem zataczać małe kółeczka coraz wyżej na jej udzie.
-Pragnę Cię... -zjechała dłonią w dół moich spodni...
--------------------------------------------------------------------------------------
No hej ♥
Jak myślicie co wydarzy się w następnym rozdziale? ^^
Chyba wszyscy wiedzą ! :P

Kocham Was :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz