sobota, 20 grudnia 2014

Rozdział 29

NOTKA POD ROZDZIAŁEM
~Muzyka~
*Dusia*
Ja wiedziałam,że ktoś jest w domu. Ktoś chce mnie zabić.
Dreszcz przeszedł całe moje ciało, zadrżała mi ręka i świeca upadła na podłogę. Było ciemno, zimno, a ja nie wiedziałam co mnie czeka. Zaczęłam iść powoli do tyłu, aby się wydostać aż nagle usłyszałam jakiś głos.
-Nie ruszaj się! -krzyknął.
Stanęłam jak wryta i czekałam na najgorsze.  Usłyszałam kroki dochodzące z tyłu za mną, postać była coraz bliżej.
-Witaj -mruknął do mojego ucha i pocałował mnie w kark.
-Kim ty... -głos mi drżał.
-To ja, nie poznajesz ? -złapał mnie mocno za ramiona.
-Pomocy. -wyjęczałam cicho.
-Och słońce, to nic nie da. -odwrócił mnie gwałtownie i uderzył z otwartej ręki.
Upadłam i straciłam przytomność.
*
Obudziłam się i byłam przywiązana do krzesła, było jasno. Ktoś nadepnął stał. Byłam wyczerpana, resztką sił podniosłam głowę i ujrzałam Paula.
-Obudziłaś się -uśmiechnął się chytrze.
-Czego chcesz? -wychrypiałam.
-Zemsty! -pociągnął mnie mocno za włosy, jęknęłam z bólu,
-O co chodzi? O mnie i Ciebie? -płakałam.
-Ty głupia szmato! W ogóle mi na Tobie nie zależy. Twój pieprzony Marco zniszczył mi życie, więc ja zabiorę mu to co dla niego najważniejsze! Ciebie! -krzyczał.
-Co takiego zrobił ci Marco? -miałam mętlik w głowie.
-Zamknij się! -znów uderzył mnie w twarz, wszystko było nie wyraźne.
*Marco*
Biegłem ile sił w nogach. Niech ja tylko dorwę tego chuja! Gdy byłem już pod jej domem zobaczyłem Jeremiego.
-Co tu robisz? -zapytał.
-Czemu nie wejdziesz? -dziwiłem się,że stoi tu zamiast jej pomóc.
-Klaudyna napisała,że wyszła, a ja nie mam kluczy. -wzruszył ramionami.
To nie możliwe, to na pewno jego sprawka. Podbiegłem do drzwi i zacząłem je pchać z całej siły.
-Co ty odpierdalasz? -usłyszałem pytanie chłopaka.
Pchnąłem drzwi mocniej aż w końcu puściły. Wbiegłem do środka, a Jeremi za mną.
-Co jest? -szarpnął mnie.
-Paul jest u was i chce ją skrzywdzić -panikowałem.
-Kurwa co za chuj. Idę przeszukać górę. -pobiegł po schodach na piętro.
Sprawdziłem wszystkie pokoje, ale ich nie znalazłem. Przez chwilę wydawało mi się,że mógł ją gdzieś wywieść. Jednak po chwili usłyszałem głośny huk z piwnicy.
-Jeremi są w piwnicy! -krzyknąłem.
Zbiegł do mnie szybko, zauważyłem,że ma coś w ręce.
-Idziemy ruszył w tamtą stronę.
-Co tam masz? -wskazałem na jego rękę.
-O, trzymaj. -podał mi ten sam pistolet co podczas poprzedniej akcji.
-Nie mam zamiaru strzelać! -zaprotestowałem.
-Chodź! -weszliśmy do środka.
Musieliśmy być cicho co było trudne schodząc po starych schodach. Gdy już tam byliśmy zobaczyłem jak on nad nią stoi, a ona była przywiązana do krzesła.
-No mów! -krzyczał na nią.
Spojrzałem na Jeremiego, był smutny.
-Idziemy -szepnął i wyciągnął broń.
-Gadaj gdzie jest Marco bo cię zajebię! -krzyczał, a ona płakała.
-Nie wiem. -jęknęła. Wyciągnął dłoń z zamiarem uderzenia jej.
-Nawet nie drgnij. -Jeremi przeładował dłoń.
Paul odwrócił się w naszą stronę i roześmiał.
-Znów się spotykamy -mówił przez śmiech.
-Jesteś pojebany, ale ukrócę twoje zmagania z chorobą -nakierował swoją broń na niego.
-Jeremi proszę nie. -Dusia cicho szlochała.
-Idź do niej. -wskazał na mnie.
Szybko do niej podbiegłem i objąłem. Łkała cicho.
-Nie pozwól mi go zabić, nie teraz. -płakała w moją szyję.
-Jeremi nie strzelaj! -krzyknąłem.
-Ktoś się musi pozbyć tego chuja!
-Ona się boi, nie pozwól jej zobaczyć jak zabijasz! -objąłem dziewczynę mocniej.
Znieruchomiał, był w szoku. Wiedział,że ona go znienawidzi jak to zobaczy.
-Spierdalaj zanim się rozmyślę -spojrzał na Paula.
-Won! -krzyknął Jeremi, a Paul wybiegł jak torpeda.
Uwolniliśmy Klaudynę i Jeremi zaniósł ją do łóżka.
-Śpi? -zapytałem, gdy do mnie wrócił.
-Taa. -usiadł przy stole.
-Co z nim zrobisz?
-Dorwę i zajebię -przetarł twarz.
-Zdrzemnij się, a ja spadam do siebie. -wstałem od stołu.
-Taa. Zadzwonię jak się obudzi. -uścisnął mi dłoń.
-Czekam. -wyszedł i udałem się do domu.
*
W domu nikogo nie było. To dobrze. Zadzwoniłem do Kacpra, ale odebrała jego mama i powiedziała, że śpi. Wszedłem do pokoju i rzuciłem się na łóżko. Telefon położyłem na brzuch i czekałem na wieści od Jeremiego lub Kacpra. W głowie miałem jedno pytanie: Czego chciał ode mnie Paul?


-----------------------------------------------------------------------
Przepraszam,przepraszam,przepraszam! Wiem,że rozdział miał być wcześniej,ale nie byłam w stanie go napisać. Zrobiłam wszystko co w mojej mocy by ten był jak długi i dobry :) Mam nadzieję,że się udało :P
Buziole i widzimy się w poniedziałek :*






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz