wtorek, 2 grudnia 2014

Rozdział 22

~Muzyka~
*Marco*
Siedzę w tym posranym samochodzie od dobrych 40 minut. Mam przeczucie, że coś jest nie tak. No bo przecież ile można działać zgodnie z planem! Po dłuższej chwili postanawiam dołączyć do nich. Gdy jestem blisko hurtowni słyszę strzał padający ze środka. Odruchowo padam na ziemię. Nagle widzę jak Kacper i Jeremi biegną w stronę samochodu. Szybko wstaję i biegnę za nimi. Docieramy w tym samym czasie.
-Nie miałeś zostać w aucie? -pyta mnie Jeremi.
-Nie miałeś ratować Dusi? -odgryzam się.
-Wsiadajcie! -ponagla.
Gdy siedzimy w aucie Jeremi włącza klimatyzacje, po czym spogląda na mnie.
-Oni za dużo wiedzą. Poznali,że jestem jej bratem. Ten cały Paul pieprzył jakąś gatkę o zemście i tak dalej, a kiedy zaczęliśmy protestować to zaczął strzelać,a Kacper zaproponował by uciekać i oto jesteśmy tu. -westchnął.
-I co teraz?! -krzyknąłem.
-Spokojnie. Jeszcze nie wiemy -mówił Kacper.
-Wezwijmy policję -zaproponowałem.
-Co cię z nią łączy? -zapytał Jer ignorując mój pomysł.
-Nie rozumiem -zaprzeczyłem.
-Odpowiedź!
-Ja...cóż...my...to skomplikowane -plątałem się.
-Była twoją dziewczyną?
-Przez chwilę....
-I przez ciebie tak płakała -jęknął.
-Najprawdopodobniej -spuściłem głowę.
-Po całej tej akcji wjebie ci. -odparł i wysiadł z auta.
-Chodźcie, uratujemy ją -spojrzał na nas.
Wysiedliśmy z Kacprem z auta i w trójkę udaliśmy się do hangaru.
-A jak to zrobimy? -zapytał w końcu Kacper.
-Jak nie chcą po dobroci, to będzie po mojemu. -odparł brat Dusi.
Cały czas zastanawiałem się jak on to zrobi. Jeremi otworzył drzwi na szerokość i wystrzelił 3 kulki. Nie mam pojęcia czy trafił czy nie.
-Kacper, uśpij ich -zwrócił się do niego.
-Co im zrobiłeś? -zapytałem, gdy Kacper wykonywał jego polecenie.
-Uspokoiłem. A teraz nie gadaj tylko ją znajdź.
-Ale jak? -pisnąłem.
-Przeszukaj pokoje, a my będziemy ich pilnować.Ruchy!
Udałem się po skrzypiących schodach na górę.
*Dusia*
Na dole cały czas coś się działo, jakieś krzyki, strzały, huki. Ale to nie moja sprawa, ja tu będę po prostu siedzieć do usranej śmierci. Żeby mogła choć przez chwilę z kimkolwiek się skontaktować,żeby ktoś mnie uratował. Usłyszałam,że ktoś wchodzi na góre i zagląda do innych pokoi. Nie wiem o co chodzi,ale nie podoba mi się to. Nagle moje drzwi się otworzyły,a ja zamarłam ze strachu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz