czwartek, 25 grudnia 2014

Rozdział 31




*Marco*
Siedziałem na jej łóżku i myślałem, myślałem jak ciężko mi będzie ją zostawić. To będzie najgorszy tydzień mojego życia. Zakręciła wodę co oznaczało,że zaraz przyjdzie. Cholera...obiecałem jej szczęście,a teraz będziemy musieli się rozstać. Ona się załamie! Jeszcze mamy tyle do przeżycia, a ona ma odejść...niemożliwe.
-Hej. -ucałowała mnie w czoło, miała na sobie szlafrok,a z jej włosów kapała woda.
-Co jest? -podniosła mój podbródek bym spojrzał w jej oczy.
-Nic, tęskniłem. -wymusiłem sztuczny uśmiech.
-To dobrze. -zaśmiała się. -Jeremi na dole?
-Nie wiem... mówił,że idzie coś załatwić. -usiadłem wygodniej na jej łóżku.
-To dobrze, bo chcę Ci coś pokazać -zamknęła drzwi i uśmiechnęła się zadziornie.
-Tak? -nie miałem sił, jej odejście mnie bolało.
Kiwnęła głową potwierdzająco. Obserwowałem ją. Podeszła do okna, zasunęła żaluzje, zapaliła lampkę na biurku. Stanęła na wprost mnie i zdjęła swój szlafrok. Była naga. Zlustrowałem ją wzrokiem. Zrozumiałem czego ona ode mnie oczekuje, ale ja nie mogłem jej tego dać. Nie potrafiłem. Podszedłem do niej i okryłem ją kocem. Była w szoku. Wyszedłem.
*
Siedziałem od pół godziny w domu. W głowie miałem jej obraz...była taka piękna! Usłyszałem pukanie. Zszedłem na dół, otworzyłem drzwi, Jeremi wpadł jak burza do domu.
-Co ty odpierdalasz?! -krzyknął.
-Ja? To ty tu jak chory wpadłeś! odkrzykuje.
-Miałeś jej nie zranić! Więc, dlaczego do chuja ona wyje?! -podchodzi do mnie.
-Myślisz,że to kurwa łatwe jak ma jej ze mną zaraz nie być?! -wykrzykuję mu w twarz.
-Co?! -mruga zdziwiony.
-Usiądź. -pokazuje na krzesło i siadam na drugie.
Jeremi patrzy na mnie zdziwiony,ale po chwili wykonuje moje polecenie.
-Byłeś kiedyś zakochany? -pytam go.
-Co ty kur...? -zaczyna ale mu przerywam.
-Tak czy nie?
-Nie. -mamroczę.
-Co? -nie wiem czy nie dosłyszałem czy nie uwierzyłem.
-Nie kurwa, nie! -fuka i na mnie patrzy.
-Okej... wow. A kochałeś się kiedyś z kimś bo ci na nim zależało? -zadaje to pytanie, a on spuszcza głowę.
-Tak. Jak robiłem to pierwszy raz z pewną dziewczyną. -ścisza głos.
-Tak bardzo ją kocham... chciałbym, żeby było jej ze mną dobrze, żeby się śmiała, była szczęśliwa -mówię mu.
-To dlaczego ona teraz płacze?
-Rozebrała się dziś dla mnie...taka piękna. -mówię jakby do siebie.
-CO?! -jego oczy się rozszerzają.
-Nie oto chodzi. On się chce ze mną kochać, chce ze mną żyć. płacze bo jej nie dotknąłem...Ale ja nie mogłem. Za tydzień jej ze mną nie będzie, a mam się z nią kochać? Zabrać jej to co najcenniejsze? -czuje łzy w kącikach oczu.
-Marco, ale zostanie tam tylko na czas,aż będę miał pewność, że jest bezpieczna. -Jeremi ściska mi ramię.
-Wiem,ale ja nie umiem bez niej żyć,a ona beze mnie -odpowiadam.
-Spraw by ten tydzień był najlepszy. Kochaj się z nią. Jeśli czegoś potrzebujesz, pomogę. -odpowiada i wstaje.
-Na pewno? -spoglądam na niego.
-Ona musi wiedzieć,że jesteś jej, a ona twoja. Teraz -mówi i wychodzi, a ja zostaje sam.
*Dusia*
Przestałam płakać. Wygłupiłam się, a on mnie nie chce. Czuję się słaba. Jeremi gdzieś wyszedł, a mnie chce się pić. Zeszłam na dół, udając się do kuchni. Otworzyłam lodówkę i wyjęłam sok pomarańczowy. Nalałam trochę do szklanki i już miałam się napić, gdy usłyszałam trzaśnięcie drzwiami. Odwróciłam głowę i ujrzałam Jeremiego.
-Hejka. -ucałował mnie w czoło.
-Gdzie byłeś? -odsuwam się.
-U kolegi. Idę pod prysznic. -mówi i wychodzi.
Wypijam mój napój i wracam do siebie. Telefon wibruje mi w kieszeni. Wiadomość od Marco. Uśmiecham się i szybko ją odczytuje...jestem słaba.
Spójrz przez okno-czytam i podnoszę żaluzje.
Chłopak stoi na zewnątrz z gitarą! Piszczę i otwieram okno.
-Klaudyna! Miłości moja, oto piosenka dla Ciebie! -krzyczy i zaczyna grać, a ja się uśmiecham.
Piosenka dla Dusi
Twoja dłoń pasuje do mojej, jakby została stworzona tylko dla mnie
Ale zapamiętaj, że to było nam przeznaczone
I łączę kropki z piegami na twoich policzkach
I to wszystko ma dla mnie sens
Wiem, że nigdy nie lubiłaś tych zmarszczek wokół oczu, gdy się uśmiechasz
Nigdy nie lubiłaś swojego brzucha ani swoich ud
Dołeczków na twoich plecach u dołu twojego kręgosłupa
Ale ja będę kochał je bez końca
Nie pozwolę, by te małe rzeczy wymsknęły mi się z ust
Ale jeśli to zrobię, to Ty
Och,to Ty z nimi tworzysz całość.
Jestem zakochany w tobie i w tych małych rzeczach
Nie możesz pójść do łóżka bez filiżanki herbaty
I może to dlatego mówisz przez sen
I te wszystkie rozmowy są sekretami, które skrywam
Mimo, że nie mają dla mnie sensu
Wiem, że nigdy nie lubiłaś brzmienia swojego głosu na kasecie
Nigdy nie chciałaś wiedzieć, ile ważysz
Nadal musisz wciskać się w swoje dżinsy
Ale dla mnie jesteś idealna
Nie pozwolę, by te małe rzeczy wymsknęły mi się z ust
Ale jeśli to prawda, to ty
Och, to Ty z nimi tworzysz całość
Jestem zakochany w Tobie i w tych małych rzeczach
Nigdy nie będziesz kochać siebie, choć w połowie tak mocno jak ja kocham ciebie
Nigdy nie będziesz traktować siebie odpowiednio, kochanie
Ale chcę, by tak było
Jeśli pokażę ci, że jestem tu dla ciebie
Może pokochasz siebie, tak jak ja kocham ciebie
Właśnie pozwoliłem, by te małe rzeczy wymsknęły mi się z ust
Ponieważ to Ty, och to Ty, to Ty... To Ty z nimi tworzysz całość
Jestem w tobie zakochany i w tych małych rzeczach
Nie pozwolę, by te małe rzeczy wymsknęły mi się z ust
Ale jeśli to zrobię, to ty
Och, To Ty z nimi tworzysz całość
Jestem w tobie zakochany i w twych małych rzeczach.

Gdy kończy piszczę i zbiegam do niego. Rzucam się na niego, łapiąc nogami jego biodra. Tak bardzo go kocham...mój najlepszy chłopak.



















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz